2010/11/05

VINTAGE CORNER: Alexander Deineka


Po pracy (1948)


Żeby nie było, że uporczywie zerkamy tylko za Ocean i jedyne, co potrafimy wyłuskać, to kolejne odbitki kalifornijskich beefcake archives. Oto przykład malarstwa rosyjskiego (a właściwie w tym wypadku: radzieckiego), z okresu, kiedy jeszcze polski chłoporobotnik jak boa-grzechotnik bez wstrętu obcałowywał się na plakatach z wyzwolicielami spod Czerwonej Gwiazdy (odpowiedź na pytanie, czy aby nie byli kochankami już niebawem).

Alexander Alexandrovich Deineka (alternatywnie pisany jako Deyneka, rocznik 1889) był czołowym przedstawicielem rosyjskiego modernizmu figuratywnego, artystą celebrowanym aż do śmierci w roku 1969. Jak to w czasach ZSRR bywało, utrwalał dla potomności w głównej mierze walkę, postęp i dobrobyt, który państwo sowieckie przyniosło i wdrażało, także pod wodzą Wujka Stalina. Jednocześnie jednak produkował estetyzujące widoczki z europejskich miast, jak Rzym, Bruksela czy Paryż.

Jest autorem kilku ikonograficznych symboli tamtych czasów, jego mozaiki zdobią aulę uniwersytetu w Moskwie, stacje moskiewskiego metra oraz foyer kongresowe na Kremlu. Jednak Deineka unikał przy tym (i chyba skutecznie uniknął) czysto propagandowej tematyki politycznej i okołopartyjnej - wojnę ukazywał poprzez jej dramatyzm, nawet zwycięstwo nad Rzeszą Niemiecką uwiecznił li tylko przygnębiającymi krajobrazami podbitego Berlina.

Przed i po wojnie światowej ukazywał zmiany społeczne, technologiczne, życie codzienne, z równą pasją uwieczniając hutników jak bukiety gladioli. Do jego ulubionych tematów (ku naszej uciesze) nieustająco zaliczał się sport lekkoatletyczny oraz życie nadmorskich kurortów. Czasem jedno w połączeniu z drugim, co postaramy się pokazać na kilku dalszych przykładach:


Relaks
(1928)



Po walce
(1942)



Chłopcy wybiegający z wody
(1930-35)



Bramkarz
(1934)


Nam osobiście podoba się chyba całokształt, niesie ze sobą sporą dawkę humanistycznego optymizmu. Nawet w najcięższych czasach. O uroku obrazków czysto sielankowych już nawet nie wspomnimy. Bardzo jesteśmy łasi takich śliczności...
Peep! by QueerPop

    Prześlij komentarz